Utyskiwania na zimno i zimę w ostatnim poście zemściły się chyba na mnie i odpłaciły grypą ;) Na szczęście jest już na tyle dobrze, że mam siłę zamieścić nowy wpis. Ale to tylko potwierdza fakt, że prawdopodobnie przez jakąś fatalną pomyłkę urodziłam się w niewłaściwej strefie klimatycznej ;)
Zanim dopadła mnie choroba zdążyłam jeszcze ugotować gulasz. To jedna z moich ulubionych zimowych potraw, bo jeżeli miałabym wybierać najlepsze dania-grzańce lub jak kto woli - dania-piecyki :) , gulasz byłby w czołówce. Mocno paprykowy, z przewagą chili, grzejący od środka, to to czego trzeba, kiedy na dworze tęgi mróz.
Najlepszy gulasz jadłam oczywiście w ojczyźnie gulaszu, czyli na Węgrzech. Był przepyszny, bardzo pikantny, z białą fasolką i podawany ze świeżutkim białym chlebem. Nie udało mi się jeszcze odtworzyć w pełni tego smaku, ale ciągle próbuję :)
Gulasz z fasolką:
50 dkg dobrej wołowiny,
2 cebule,
3 ząbki czosnku,
2 łyżki koncentratu pomidorowego,
3 papryki (najlepiej czerwoną, zieloną i żółtą :))
1-2 papryczki chili,
około pół litra bulionu wołowego,
listek laurowy,
2 łyżki papryki słodkiej w proszku,
fasola gotowana lub z puszki,
kminek,
pieprz,
sól
Posiekaną cebulę i czosnek zeszklić lekko na maśle, dodać pokrojone w kostkę mięso, dodać paprykę w proszku i dobrze obsmażyć.
Dodać koncentrat pomidorowy. Kiedy mięso będzie usmażone, dodać przyprawy - listek laurowy, kminek, sól, pieprz.
Wlać bulion i gotować wszystko ok. 40 min.
Papryki słodkie i chili pokroić w paski i dodać do gulaszu. Gotować jeszcze przez około 20 minut, aż papryki będą miękkie.
Na 10 minut przed końcem gotowania dodać fasolę. Doprawić do smaku. Podawać z pieczywem albo z kaszą gryczaną.
w
mięsne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ooo! Zjadłabym, zjadła...Najchętniej z plackiem po cygańsku. :)
OdpowiedzUsuńJa tez bym zjadla :) Sliczne zdjecia!!! :D
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie to, że wrzuciłam przepis już po fakcie, to bym wam gulaszu wysłała ;)
A z plackiem cygańskim jeszcze nie jadłam - dobry pomysł. Muszę wybróbować.
gulasz juz jest w moich ulubionych.wlasnie na takie cos mam ostatnio straszna ochote... :-)
OdpowiedzUsuń