Miałam ochotę na coś lekkiego. Na przekór temu co za oknem, właśnie na coś letniego i lekkiego. Letnie torty to biszkopt, bita śmietana i świeże owoce. Owoce jagodowe mam tylko w zamrażalniku, a to nie to samo. Jesień to czas jabłek, gruszek i śliwek i niestety (stety?) nie da się tego obejść. Trzeba było po prostu znaleźć kompromis :)
Przepis na torcik jabłkowy znalazłam niedawno w gazecie telewizyjnej. Zrobiłam "wycinek" (wciąż jeszcze zdarza mi się zbieranie przepisów w postaci wycinków z gazet ;) Taki nawyk z przeszłości ;)) i dotąd czekał w segregatorze na odpowiedni moment. Z tego niepozornego, prostego przepisu wyszedł pyszny i bardzo efektowny torcik. Lekki biszkoptowy spód, pianka jabłkowo-śmietankowa, świeże jabłka pokryte cieniutką warstwą jabłkowej galaretki to odrobina lata w środku już prawie zimy :)
Torcik jabłkowy:
spód biszkoptowy -
3 jajka,
1 szklanka mąki (3/4 szklanki mąki pszennej i 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej),
2/3 szklanki cukru
Jajka utrzeć do białości z cukrem. Delikatnie wymieszać z przesianą mąką. Piec w temperaturze 190 stopni około 20-30 minut.
pianka - mus jabłkowy -
40 dkg jabłek,
12 dkg cukru pudru,
400 ml śmietanki kremowej 30%,
25 g żelatyny,
150 ml soku jabłkowego,
sok z cytryny
Jabłka pieczemy lub gotujemy na mus (można dodać szczyptę cynamonu i szczyptę mielonych goździków). 20g żelatyny rozpuścić w 5 łyżkach gorącej wody i wymieszać z gorącym musem jabłkowym. Odstawić do ostudzenia. Śmietankę ubijamy z cukrem pudrem, mieszamy z ostudzonym musem jabłkowym. Masę wlewamy na biszkopt do tortownicy, w której był pieczony. Odstawiamy do lodówki na około godzinę.
Świeże jabłko kroimy na cienkie, ok. 2 mm plasterki i skrapiamy sokiem z cytryny. Sok jabłkowy podgrzewamy, rozpuszczamy w nim 5 g żelatyny i odstawiamy do ostygnięcia.
Kiedy pianka jabłkowo-śmietankowa stężeje, wyjmujemy ciasto z tortownicy, wierzch i boki dekorujemy plasterkami świeżego jabłka i oblewamy jeszcze płynną galaretką. Wstawiamy do lodówki i podajemy, gdy stężeje.
Śliczny, taki lekki i naturalny:)
OdpowiedzUsuńjest taki sliczny,ze ja bym go w ramke wsadzila,a nie jadla... :-)
OdpowiedzUsuńKomarko, nie wiedziałam, że masz bloga! Ale super :) Zabieram się za czytanie.
OdpowiedzUsuńJa tez jestem pod jego urokiem! Cos pieknego i jakie ci wyszly rowniutkiet te plasterki (co nie jest takie latwe) a to wazny tu element dekoracji! Jestem pod wrazeniem. Smakowo pewnie tez musi byc boski!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńCienkie i równe plasterki udało mi się uzyskać z pomocą takiej starej tarki z przystawkami właśnie do plasterków, frytek, szatkowania itp. Ręcznie nożem nie dałabym rady ;)
Piękne ciacho i zamierzam je jutro zrobić, ale brakuje mi informacji o średnicy blachy :(
OdpowiedzUsuńAniu, piekłam w tortownicy o średnicy 24 cm :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń