Uwielbiam kuchnię azjatycką! Bardzo często eksperymentuję z kuchnią chińską i tajską, rzadziej z japońską. Często jest to kuchnia fusion albo wariacja na temat jakiegoś orientalnego dania, bo nie zawsze mam pod ręką wszystkie potrzebne oryginalne składniki. Ale zawsze dziką radość sprawia mi mieszanie w wielkim woku ;)
Kupiłam ostatnio makaron chiński typu Mie Noodles - szanghajska odmiana makaronu z mąki pszennej i wody. Po przekopaniu internetu i posiadanych książek kucharskich znalazłam przepis na szanghajski makaron smażony z kurczakiem i kapustą. Przygotowanie całego dania zajmuje pół godziny, a składniki do jego przyrządzenia są ogólnie dostępne. Jeżeli nie znajdziecie makaronu Mie, można zastąpić go makaronem Udon albo makaronem jajecznym.
Noodles z kurczakiem i kapustą:
1 pierś z kurczaka,
ciemny sos sojowy,
odrobina wina ryżowego, wytrawnego cherry lub innego wina wytrawnego ;)
pół łyżeczki soli,
pieprz
duży ząbek czosnku,
2-3 zielone cebulki.
kapusta pekińska,
sezam
makaron chiński typu noodle
Pierś z kurczaka pokroić w małe kostki, polać sosem sojowym, skropić winem, posolić, popieprzyć i odstawić do zamarynowania na 20 minut.
W tym czasie ugotować makaron wg przepisu na opakowaniu i odcedzić.
Na woku rozgrzać trochę oleju (najlepiej sezamowego) i wrzucić posiekany czosnek. Smażyć przez chwilę, po czym dodać zamarynowanego kurczaka. Mięso usmażyć i zdjąć z woka.
Poszatkować kapustę i posiekać cebulkę. Ponownie rozgrzać woka i wlać trochę oleju. Wrzucić cebulkę, a po chwili kapustę. Smażyć mieszając około 2 minuty i zdjąć z woka.
Odcedzony makaron wrzucić na rozgrzany olej (musi być go trochę więcej, żeby makaron nie przywierał), smażyć przez chwilę, po czym dodać mięso i kapustę. Wszystko wymieszać i skropić sosem sojowym. Na koniec posypać garścią przyprażonych ziaren sezamu.
wyglada wyjatkowo apetycznie ! musze sprobowac, zakupilam ostatnio woka z prawdziwego zdarzenia pora zaczac eksperymenty...pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego zakupu! :) Eksperymenty na woku nie nudzą się nigdy, bo można wyczarować na nim niezliczoną ilość dań i kombinacji smakowych :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńNo właśnie ten wok nieszczęsny... Gdybym tylko miała gdzie go upchnąć, a tymczasem kuchnia nie chce się rozciagnąć. ;-)
OdpowiedzUsuńKomarko, a noodles wygląda bardzo apetycznie. :)
Komarko, Twoje zdjęcia noodles są naprawdę wyjątkowe, szczególnie drugie w kolejności, jest moim faworytem! Dla mnie makaron z sosem sojowym na zdjęciu to zawsze wielkie wyzwanie i mnóstwo porażek...
OdpowiedzUsuńNo i te patyczki..czy mają jakąś swoją szczególną historię?
Jak Komarko poradziłaś sobie z tym uciekającym, zimowym światłem :-) Twoje zdjęcia jak na razie na tym nie ucierpiały...
Dziękuję Joanno :)
OdpowiedzUsuńPałeczki dostałam w prezencie - są oryginalne chińskie, przywiezione z Pekinu przez moją koleżankę (za co Kasi jeszcze raz dziękuję ;))
A ze światłem ciągle walczę :-/ Na dzienne naturalne już niestety nie ma co liczyć, nawet w środku dnia, więc wykorzystuję 3 lampy z różnych punktów pokoju i jak już się z nimi nagimnasykuję, to uzyskuję właśnie taki efekt. Ale to i tak nie to samo co ładne światło naturalne...
ja bym mogla jesc kuchnie azjatycka codziennie... :-)
OdpowiedzUsuńJa też! :)
OdpowiedzUsuńA jak nie, to przynajmniej raz w tygodniu obowiązkowo ;)
miałam nadzieje ze bedzie to lajtowe danko ale to takie tłuste było :( do kazdego etapu trzeba dawac olej i jeszcze ten makaron nieziemsko go chłonie .. masakra :( w dodatku słabo wyszło przyprawione
OdpowiedzUsuńa ja robiłam i bomba po prostu jak od chińczyka i nie przeszkadzało mi wcale że jest troszkę tłuste, i nie myślcie że jestem jakimś wielkim monstrum ważę 54 kg więc mogę sobie pozwolić na takie pyszności. Smakowita:)
OdpowiedzUsuń