Nie pamiętam takiego roku. Nie pamiętam tylu prawdziwków zebranych za jednym razem, tylu grzybowych uczt kulinarnych, tylu przetworów z najszlachetniejszych darów jesieni i zamrażalki napakowanej po sufit grzybowymi mrożonkami. Trudno było uwierzyć mi w relacje internautów i znajomych, narzekających, że nie ma grzybów, kiedy przynajmniej raz w tygodniu lądował w mojej kuchni kosz wypełniony po brzegi dorodnymi borowikami.
Nie moja to zasługa niestety ;) Przyznaję się bez bicia, że nie jestem dobrym grzybiarzem. Pomijając fakt, że czas na wędrówki po lesie mam tylko w weekendy, kiedy zwykle las roi się od poszukiwaczy leśnych skarbów, ogólnie mówiąc, grzyby niechętnie współpracują z moim koszem i nożykiem ;) W lesie widzę kolory i kompozycje, na które nie zawsze składają się grzyby jadalne i wyprawa kończy się przeważnie zapełnioną kartą aparatu i kilkoma zaledwie grzybami w koszu.
Wytrawnym grzybiarzem jest za to mój tata - mistrz orientacji w terenie i wyszukiwania całych grzybowych rodzin w miejscach nieoczywistych. Dzięki niemu, wrzesień i październik tego roku mają dla mnie smak prawdziwków. Uwieńczeniem sezonu była tarta - na kruchym, tymiankowym spodzie z nadzieniem z prawdziwków. Tak musieli jadać kiedyś królowie - tego jestem bardziej niż pewna :)
Jesienna tarta z prawdziwkami:
spód -
1 szklanka mąki zwykłej,
1/2 szklanki mąki pszennej razowej,
100 g zimnego masła,
1 jajko,
2 łyżki zimnej wody,
1/2 łyżeczki soli,
2 łyżeczki posiekanego świeżego tymianku (może być też suszony)
nadzienie -
3-4 prawdziwki (świeże lub mrożone),
2 średnie cebule czerwone,
2 ząbki czosnku,
2-3 pomidory suszone,
1/4 szklanki wina białego wytrawnego,
1/2 szklanki śmietanki kremowej 30%,
1 jajko,
3 łyżki startego na tarce parmezanu,
2 łyżki bułki tartej,
2 łyżki masła + łyżka oleju,
listek świeżego lubczyku,
garść posiekanej natki pietruszki,
sól i świeżo mielony pieprz
Masło i obie mąki wymieszane z solą i tymiankiem, posiekać z jajkiem i zimną wodą. Szybko wyrobić gładkie ciasto i uformować kulę. Zawinąć w folię i zostawić w lodówce na minimum 20 minut.
Piekarnik rozgrzać do 200 stopni.
Schłodzone ciasto rozwałkować na lekko posypanym mąką blacie. Przenieść do formy na tartę (o średnicy ok.23 cm) i dokładnie docisnąć do dna i boków. Ciasto na dnie formy ponakłuwać widelcem. Dno i boki ciasta wyłożyć folią aluminiową i wypełnić grochem lub kulkami ceramicznymi do pieczenia. Spód piec około 15 minut. Po tym czasie zdjąć folię aluminiową i grochem i piec kolejne 5-10 minut, aż ciasto na dnie zarumieni się lekko. Wyjąć z pieca i obniżyć temperaturę piekarnika do 180 stopni.
W tym czasie przygotować nadzienie - oczyszczone grzyby pokroić w niezbyt cienkie plasterki.
Cebulę i czosnek posiekać w piórka.
Na patelni rozgrzać masło z olejem. Wrzucić najpierw cebulę, a kiedy zeszkli się, dodać czosnek. Przesmażyć chwilę i dodać grzyby i listek lubczyku. Smażyć, delikatnie mieszając, aż grzyby zarumienią się, po czym oprószyć solą i pieprzem i dodać wino. Dusić kilka minut, aż wino zredukuje się i dodać śmietankę. Dusić kolejną chwilę, aż całość lekko zgęstnieje, dodać natkę pietruszki i odstawić z ognia. Kiedy nadzienie lekko ostygnie, dodać rozkłócone jajko wymieszane z parmezanem i wszystko wymieszać.
Upieczony spód tarty posypać bułką tartą i wypełnić nadzieniem grzybowym. Ułożyć na wierzchu pokrojone w kawałki suszone pomidory i wstawić do piekarnika na około 20 minut, aż wierzch zapiecze się.
Podawać na gorąco. Najlepiej smakuje z sałatką z rukoli.
W pierwszy weekend października, kiedy pogoda szczęśliwie była jeszcze bardziej letnia niż zimowa, wybraliśmy się w większym gronie na rodzinne grzybobranie, z moim tatą jako przewodnikiem oczywiście. Było tak pięknie, że nie mogę odmówić sobie małej foto-relacji :)
W lesie spotkaliśmy też takiego oto jegomościa :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajny jegomosc. Grzyby uwielbiam, ale sama ich nie zbieram, ponieważ boję się o pomyłkę :)
OdpowiedzUsuńJa też wolę z przewodnikiem ;)
UsuńAleż apetyczna tarta;) Ja niestety na grzybach się nie znam, więc mogłabym je zbierać, ale tylko kimś;))
OdpowiedzUsuńJa kieruję się zasadą, że te z gąbką i białym miąższem są ok. ale też wolę mieć przewodnika, który potwierdzi, że na pewno są ok. :)
UsuńPrzepiękna relacja! Ja grzyby kocham i zbieram sama ale w tym roku było ich jak na lekarstwo, niestety. Tym bardziej z ogromną przyjemnością przyszłam na grzyby do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńTarta smakowita, moje ukochane smaki! Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo mi miło, że wpadłaś na grzyby i na tartę :) Pozdrawiam!
Usuńa ja w tym roku nie znalazłam ani jednego jadalnego grzyba, ba, poza hubami to żadnego:)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia!
nigdy grzybów nie lubiłam...nie wspominając już o ich zbieraniu, nie znam się i ich zwyczajnie w lesie nie widzę, ale kiedyś spróbowałam najpyszniejszego na świecie sosu z kurkami i zmieniłam zdanie, teraz wcinałabym grzyby garściami :D a ta tarta wygląda tak smacznie, że rzuciłabym się na nią tu i teraz :D
OdpowiedzUsuńTak to jest, że czasami smaki, do których jesteśmy uprzedzeni, zaskakują nas bardzo pozytywnie po latach :) Ja tak miałam np. z pierogami ruskimi, których nienawidziłam w dzieciństwie, a teraz uwielbiam :D Ale grzyby to uwielbiam od zawsze i cieszę się, że i Ty się do nich przekonałaś :)
UsuńJak ona musi pachnieć :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna zdjęcia, ciekawa relacja i oczywiście apetyczny przepis. Jestem zachwycona Twoim blogiem! Czekam do weekendu i zabieram się za pieczenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie (:
Dziękuję Ci za miłe słowa i zaproszenie :) Wpadnę na pewno!
Usuń