Sezon truskawkowy powoli się kończy a wraz z nim powoli przekwita czarny bez. Ostatnia szansa na wonne, białe kwiatki (to jedna z tych osobliwości świata, kiedy to czarne jest białe, a białe jest czarne ;)), obsypane żółtym pyłkiem. Zdążyłam zrobić syrop (w tym roku z dodatkiem świeżego imbiru), a ostatnie upolowane baldachy usmażyłam w gofrach :)
Zainspirowały mnie do tego po części szaleństwa kwiatowe Margot :) ale przede wszystkich szaleństwa festiwalowe na Open'erze dwa tygodnie temu :) Bo trzeba wiedzieć, że podstawą diety festiwalowicza są gofry :) Stoiska z goframi usytuowane co dwieście metrów, na przemian ze stoiskami z kiełbaskami i wszelką smażonką z grilla, tylko nielicznych pozostawiały obojętnymi, o czym świadczyły długie i nieustanne kolejki amatorów na gofry z pudrem, dżemem, bitą śmietaną i rozlicznymi sosami z plastikowych butli. Jak wiadomo, dobry gofer (czy gofr??) nie jest zły :) do tego poręczny i łatwy w obsłudze (chyba że nadmiar bitej śmietany lub dżemu rzuci się nam na twarz ;)), sycący i dostarczający węglowodanów, potrzebnych do udźwignięcia koncertowych przeżyć. Jadąc festiwalowym autobusem z dworca w Gdyni na lotnisko Babie Doły, codziennie mijałam pola otoczone krzakami czarnego bzu i akacji, obsypanymi dorodnymi, kwitnącymi baldachami i za każdym razem myślałam, jaka to szkoda, że właściciele gofrowych stoisk nie dorzucają trochę tego dobra do ciasta w celu urozmaicenia oferty :) I że na pewno usmażę sobie takie kwiatowe gofry, kiedy wrócę do domu :) Gofry z kwiatami, w połączeniu z jagodami i syropem z bzu są przepyszne. Moje, z ciasta maślankowego, są bardzo delikatne, więc jeżeli lubicie bardzo sztywne i chrupiące gofry, wykorzystajcie inny przepis. Ale kwiatków bzu dorzućcie do niego koniecznie :)
Gofry z kwiatami bzu:
125 g miękkiego masła,
65 g cukru,
szczypta soli,
2 jajka,
250 g mąki,
pół łyżeczki proszku do pieczenia,
250 ml maślanki,
4 łyżeczki płynnego miodu,
skórka otarta z jednej cytryny,
2-3 baldachy rozkwitniętych kwiatów bzu czarnego
Masło utrzeć mikserem na puszystą masę. Dodać cukier, sól i dalej miksować. Dodawać po jednym jajku, za każdym razem miksując na najwyższych obrotach około minutę.
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i dodawać do ciasta, na przemian z maślanką. Na koniec dodać miód i skórkę cytrynową.
Z baldachów bzu oddzielić same kwiaty, zostawiając jak najmniej zielonych gałązek (najlepiej zrobić to nożyczkami). Dodać do ciasta i delikatnie wymieszać. Smażyć w gofrownicy do zarumienienia. Studzić na kratce.
[wydrukuj przepis]
Syrop z kwiatów czarnego bzu z imbirem:
około 40 rozkwitniętych baldachów czarnego bzu,
1 litr wody,
1 kg cukru,
sok z jednej cytryny,
ok. 5 cm kawałek świeżego imbiru
Baldachy bzu oczyścić i oddzielić same kwiaty (jw najlepiej nożyczkami :))
Wodę z cukrem sokiem z cytryny zagotować na syrop i gorącym zalać kwiaty bzu. Imbir obrać i pokroić w plasterki, dodać do syropu. Naczynie przykryć i odstawić w chłodne miejsce na 2-3 dni, kilkakrotnie mieszając wywar w tym czasie.
Gotowy wywar przecedzić przez gazę. Rozlać do butelek lub słoików i zapasteryzować.
[wydrukuj przepis]
Wspaniałe! Syrop z kwiatów bzu wydaje się być idealnym dodatkiem! Ja zerwałam dziś ostatni baldach kwiatów bzu, ale wykorzystałam do czegoś innego...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Cudowne te gofry! A jeszcze do tego syropik , po prostu cudownie:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne, czy mogę przyjść na naukę fotografowania?;))
Pozdrowienia:)
Dla mnie wyroby z kwiatów bzu są wręcz zachwycające i bardzo żałuję, że nie mogę do woli korzystać z bezołowiowych, a bardzo bym chciała. Może kiedyś uda mi się przełamać lenistwo i pojechać gdzieś za miasto na konkretne zbiory :)
OdpowiedzUsuńA gofry uwielbiam wszelakie. Ostatnio się nawet zastanawiałam, czemu poznikały w Warszawie budki z goframi belgijskimi, gdzie zapach cynamonu rozchodził się w promieniu kilometra. W lodowate dni to było jak balsam.
Serdeczności :)
Cudne! Tez uważam, że cukiernie mogłyby używać więcej naturalnych aromatów:P
OdpowiedzUsuńMoja Córcia racuchy z bzem by jadła na okrągło, a u nas bzu już dawno nie ma...
Pychaa:D
OdpowiedzUsuńPrzepis na syrop strasznie mi się podoba;))
przepiękne zdjęcia.
pozdrawiam
Komarko a ja w czwartek poszukiwałam przepisu na gofry :) bo moje ciasto było gumowe. Zapisuję i do zrobienia.
OdpowiedzUsuńhmm... miodek? czuć go w samych gofrach? aż mi smaku narobiłaś;)
OdpowiedzUsuńpysznie to wymyśliłaś
OdpowiedzUsuńmusiało pieknie pachnieć
a przepis na sok z owoców czarnego bzu masz? ;)
OdpowiedzUsuńbo kwiatów już brak, ale owoce... :)
i nie polecam jedzenia surowych kwiatów (owoców też)- mogą być nieprzyjemne konsekwencje
Komarko, jesteś dla mnie nieustającym źródłem inspiracji!
OdpowiedzUsuńGofrrrry! Uwielbiam zawsze kojarzą mi się z wakacjami nad morzem. :) A bez lubię jako herbatę bzową.Kiedyś babcia mi taką robiła. To była moja bzowa babuleńka. :)
OdpowiedzUsuńRok temu dostałam w prezencie butelkę syropu z czarnego bzu i był obłędny :) Nie pogardziłabym takim gofrem, oj nie!
OdpowiedzUsuńWyglądają obłędnie!
OdpowiedzUsuńWłaśnie w takich chwilach żałuję, że nie mam gofrownicy... i zapasu czarnego bzu pod ręką.
Pozdrawiam! :)
Ja kupuję syrop z bzu w Ikei - jest przepyszny! Niestety w pobliżu nie mam żadnego krzaka, więc na gofry mogę sobie tylko popatrzeć. Za to jest na co!
OdpowiedzUsuńPincake, takich jak Ty jest tak niewielu, że bardzo trudno się takiej cukierni utrzymać :-(
syrop z czarnego bzu z imbirem... to brzmi obłędnie! wstyd się przyznać, ale nigdy niczego z czarnego bzu nie miałam okazji spróbować... muszę nadrobić te zaległości. ;)
OdpowiedzUsuńprzy okazji tak mnie naszło, że strasznie dawno nie jadłam gofrów. ostatnio chyba dwa lata temu...
no patrz gofry z kwiatami :D
OdpowiedzUsuńBardzo piękne te twoje zdjęcia Komarko , piękne bardzo
Komarko,
OdpowiedzUsuńGofr pochodzi od francuskiego 'gaufre', więc nie ma się co zastanawiać: na pewno jest to GOFR, a nie GOFER ;)
Smacznego!
Mhmm... syrop z imbirem tez musi byc pyszny! A do jagod kwiaty bzu rzeczywiscie swietnie pasuja (jadlam jakis czas temu tarteletki, pyyycha! :) )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Komarko!
wyborne! ostatnio zapach gofrów na plaży tak kusił że też wyjęłam gofrownicę :)
OdpowiedzUsuńale mnie zadziwiłaś...oczywiście pozytywnie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Piękne zdjęcia i cudowny pomysł!Ja na Openerze zajadałam się niestety kebabami i zapiekankami, ale gofry z wiśniami zdążyłam też skonsumować;-)
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie, gofr pochodzi od francuskiego 'gaufre', więc nie ma się co zastanawiać: na pewno jest to GOFR, a nie GOFER ;) - nie bylabym tego tak do konca taka pewna, bo przeciez U N E gaufre ! Gaufre jakby nie patrzec jest rodzaju zenskiego.
OdpowiedzUsuńOdkad mieszkam w Belgii innych gofrow niz na drozdzach nie uznaje, ale musze przyznac, ze twoje wygladaja bardzo smakowicie, szczegolnie w tym pomyslowym polaczeniu. Pozdrowienia z krainy gofrow ;)
wspaniale muszą smakować gofry w takim połączeniu!
OdpowiedzUsuńAnno-Mario, sama całkiem niedawno odkryłam, jakim jest świetnym dodatkiem do gofrów, naleśników, placków itp. Amerykanie mają syrop klonowy, a my swój bzowy :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMajanko, zapraszam, ale gdzie mi tam do nauczania ;)
Lisko, widziałam Cię w Twoim Stylu! Pięknie wyglądasz :)
Pincake, mnie też marzy się przynajmniej jedna taka cukiernia z dodatkami w postaci kwiatów i ziół :) Ciekawa jestem czy i jakim cieszyłaby się powodzeniem :)
Ciastello, syrop, z dodatkiem imbiru lub bez polecam bardzo. Najlepiej narobić go od razu w konkretnych ilościach, bo szybko znika ;)
Kabamaigo, to szkoda, że trochę się spóźniłam. Ciekawa jestem, czy te będą Ci smakować. Są mięciutkie i bardzo delikatne.
Zuza, Asiejko, w gofrach czuć kwiatki :) A w połączeniu z syropem, całość jest bardzo bzowa :)
Anonimie, pewnie że mam! :) Ale na sok z owoców trzeba poczekać do wczesnej jesieni. A bez na surowo rzeczywiście nie służy ;)
Marto, dziękuję :) Bardzo mi miło :)
Przypraw mnie, trzeba dodać, że taka bzowa herbatka stawia na nogi nawet w ciężkich przeziębieniach :)
Arven, bardzo fajny prezent, taka buteleczka syropu :)
OdpowiedzUsuńZaytoon, to może naleśniki albo placuszki z kwiatkami? :)
My_sElf, fajnie, że o takiej cukierni chociaż pomarzyć można... :)
Cookie_monster, spróbuj koniecznie takiego syropu, jak tylko będziesz miała okazję :)
Margot, Twoja to częściowa zasługa ;) Dzięki!
Anonimie, dzięki za wyjaśnienie! W końcu pozbędę się odwiecznej wątpliwości ;D
Bea, tak sobie pomyślałam, żeby wzmocnić leczniczą moc syropu i wtedy właśnie padło na imbir :) Pozdrawiam!
Retrose, faktycznie zapomniałam o tych metrowych zapiekankach :D Wielką cieszyły się popularnością ;)
Belgio od kuchni, w takim razie powinno być "gofra"?? :D Ech, chyba jednak znowu wiem, że nic nie wiem ;D
Paulo, są wspaniałe :) Polecam :)
mam nowe zadanie na dzisiaj - odkopać starą gofrownicę :)
OdpowiedzUsuńCudne te kwiatki, gofry, syrop, zdjęcia..
OdpowiedzUsuńi tak bym mogła do upadłego:)
tymczasem (żeby nie przynudzać) pozachwycam się sama w swoim towarzystwie i przypomnę sobie Moje kwiaty bzu w cieście naleśnikowym.
Pozdrawiam
Gofry to cos co na zawsze bedzie mi sie kojarzyc z wakacjami nad Baltykiem. :) Sliczne zdjecia i fajny pomysl z polaczeniem tych kwiatow z goframi. :)
OdpowiedzUsuńGofry kojarzą mi się z wakacyjnym odpoczynkiem. Wczasami. Budą. Długą kolejką. Sezonowymi owocami. Tłustą bitą śmietaną. Klejącą brodą.
OdpowiedzUsuń:)
Twoje gofry to całkiem inna kategoria. Wyższa klasa.
:)
I ten syrop z czarnego bzu... bajka :)
A mnie z wakacjami nad morzem, bardziej niż gofry, kojarzą się małe serowe pączuszki, sprzedawane ze stoiska na kółkach :D Przypominam sobie, że czasem strasznie śmierdziały olejem, ale i tak smakowały wybornie (to pewnie zasługa wyjątkowego, morskiego powietrza ;))
OdpowiedzUsuńO tak Komarko, gory = wakacje :-) A ze gorfy i Open'er ida w parze to nie wiedzialam :)
OdpowiedzUsuńche sie zbierac kwiaty bzu, w przyszlym roku niestety...
Pozdrawiam Cie Komarko!
Jeszcze chcialam zapytac jakiez to owocki sa na zdjeciach, moze nieuwznie czytam? :-)
OdpowiedzUsuńBasiu, to jagody kamczackie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA dziekuje, dawnooo temu o nich slyszalam, wygladaja jak deren o kolorze jagod :-)
OdpowiedzUsuńUsciski Komarko!
Kurcze, trochę jestem zażenowana tym pytaniem, bo pewnie wszyscy wiedza o co chodzi, ale mam pytanko - jak spasteryzować na koniec syropik?
OdpowiedzUsuńSyrop z bzu, już przelany do butelek, najlepiej włożyć do dużego garnka (tak żeby butelki zmieściły się w nim w całości), wyłożonego ściereczką, nalać wody, do mniej więcej połowy wysokości butelek (albo słoików) i od zagotowania wody, gotować (z przykrywką) dosłownie 5-7 minut.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
pamiętam taki z dzieciństwa, u nas mistrzem ob bzowych przetworów zawsze był Tata:) :) uwielbiam taki syrop ale od lat nie piłam, czas to zmienić :):) a kwiatów bzu mam teraz pod dostatkiem:):):):) czas się wziąć do roboty:)
OdpowiedzUsuńhm właśnie dostałam przepis na syrop od taty, składniki takie same tylko bez imbiru tylko robi się inaczej, w tym wcale się tego nie pasteryzuje, chłodną wodą przegotowaną z kwaskiem cytrynowym zalewa się kwiaty i odstawia na 2 dni a potem miesza się z kg cukru powoli wsypując i mieszając, wcale się tego nie podgrzewa, co wydaje mi się dziwne, bo przecież cukier się chyba nie rozpuści? i do buteleczek czy słoiczków i do piwnicy, i to podobno ta duża ilość cukru trzyma syrop i się nie psuje, myślisz Komarko że to wyjdzie? To jest przepis z bardzo starej babcinej książki według starych receptur.
OdpowiedzUsuńUla, ta wersja z imbirem to już taka rozszerzona, ale Twój przepis jest jak najbardziej OK. Też część syropu robię co roku na kwasku cytrynowym i bardzo lubię potem rozcieńczony z gazowaną wodą mineralną - wychodzi fantastyczna "bzowa" lemoniadka :) Trochę inaczej smakuje od tej na soku cytrynowym i imbirze. A czy woda gorąca czy zimna, raczej nie ma znaczenia - cukier rozpuścić się po jakimś czasie i w zimnej. U mnie bez dopiero nieśmiało zaczyna rozkwitać, więc i przede mną cała syropowa produkcja jeszcze :)
UsuńPozdrawiam!
syrop w tamtym roku wyszedł kapitalny, jeszcze go trochę zostało ale jutro nastawiam świeży a dziś delektuję się smażonymi baldachami w cieście są cudownie przepyszne :) oczywiście polane syropem :)
Usuńdzięki! Myślę sobie, czy zamiast cukru możnaby dać miodu, i ile, kiedy itp... pozdrawiam! Kasia
OdpowiedzUsuń