A Irlandia podobno jest taka zielona,
jak włosy syreny o świcie...
Dzisiaj podobno jest zielona szczególnie :) Nigdy nie byłam w Irlandii, więc tak jak "Kowalski" mogę jedynie przypuszczać i wyobrażać sobie irlandzkie szaleństwa świątecznie w dniu patrona zielonej wyspy - świętego Patryka. Coraz więcej świąt anglosaskich stopniowo przeszczepianych jest na inne kraje Europy i chociaż charakterystycznych obrzędów związanych z dniem świętego Partyka nie zauważamy jeszcze na naszych ulicach, to pewnie jest to tylko kwestia czasu. Osobiście, poza spożywaniem hektolitrów piwa w pubach, przystrajanie otoczenia i siebie samą w zielone, w przededniu wiosny wydaje mi się miłym marcowym akcentem :) Dlatego z tej okazji postanowiłam upiec zielone ciasteczka :)
Ciasteczka symboliczne podwójnie, bo oprócz wiosennego koloru mają kształt koniczynki - atrybutu patrona Irlandii, który według legendy na jej przykładzie objaśniał dogmat Trójcy Świętej. Tym samym wypróbowałam również nową foremkę do ciastek i miałam okazję użyć dawno zakupioną matcha :) Przepis na kruche ciastka z zieloną herbatą podpatrzyłam na blogu La Cillegina sulla Torta. Z okazji dnia św. Patryka pozdrawiam serdecznie szczególnie blogowe koleżanki-emigrantki z zielonej wyspy :)
Koniczynki z zieloną herbatą:
90 g cukru pudru,
140 g masła,
3 żółtka,
1,5 łyżki sproszkowanej zielonej herbaty (Matcha)
220 g mąki,
200 g cukru kryształu
Wymieszać matchę i cukier puder, dodać masło i utrzeć na gładką masę. Dodać przesianą mąkę i połączyć z masłem. Na koniec dodać żółtka i zagnieść gładkie ciasto. Uformować kulę, zawinąć w folię i zostawić na około 30 min. w lodówce. Ciasto rozwałkować do grubości około 0,5 -1 cm i wycinać ciasteczka. Każde ciastko obtoczyć w cukrze krysztale, ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec około 15-20 minut w temperaturze 160 stopni.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Komarko, jakie sliczne są te koniczynki! CHętnie zjadłabym wszystkie:) Piękny akcent na Swiętego Patryka i na niedługo rozpoczynającą się wiosenkę:))
OdpowiedzUsuńCudne!
Pozdrawiam:)
prześliczne, w Twoich dłoniach jest jakaś niezwykła moc, dzieki której tworzysz takie cuda
OdpowiedzUsuńWzorowe koniczynki:-)
OdpowiedzUsuńA szaleństwa są, owszem, głównie pubowe a w wiekszych miastach parady.
Chodź z moich obserwacji wynika (a mieszkam tu prawie dwa lata), że Dzień Świętego Patryka świętowany jest w pubach znacznie częściej;-)
Pozdrawiam
Dzięki dziewczyny :) Ago, trochę mnie przeceniasz - w przypadku koniczynek to głównie zasługa foremki o ładnym kształcie ;)
OdpowiedzUsuńPatrycjo, tak właśnie myślałam, że to głównie święto pubów i piwa ;) I nas też świętują najbardziej Irish Pub-y ;)
Jakie one piękne!!! A pomysł żeby wykorzytać matchę do ciastek w kształcie koniczynek i to w dodadtku w dniu Św.Patryka jest po prostu genialny!!!
OdpowiedzUsuńKomarko, piękne te koniczynki :) Takie zielone i wiosenne :) Wspaniałe ciasteczka i wspaniałe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńa ja myslalam, zem ostatnia, ktora w irlandii jeszcze nie byla;) na pocieche uczylam sie angielskiego u irlandczyka;) fajny pomysl z koniczynkami - az mnie kusi, zeby cos podobnego zapodac.
OdpowiedzUsuńpozdro!
Piękne i oryginalne!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Pieknosci :D
OdpowiedzUsuńBardzo apetycznie wygladaja.
nigdy nie jadłam zielonych ciasteczek
OdpowiedzUsuńa Ty jak zawsze kusisz nie tylko smakami,
ale i kolorami
wiosna:-)
Jakie slodkie! :)
OdpowiedzUsuńDodam tylko, ze Anglicy bardziej swietuja Dzien Sw. Patryka, niz dzien swojego Patrona Sw. Jerzego, ktory juz za ponad miesiac... :) To sie nazywa solidarnosc! :)
To ,ja napisze tylko ,ze potwierdzam że te ciasteczka są pyszne, bo je robiłam Ale nie wpadłam na pomysł żeby zrobić koniczynki ,zresztą takie foremki(trzy od małej do wielkiej ) mam od niedawna
OdpowiedzUsuńStronySmaku - najwyraźniej jesteśmy tymi dwiema ostatnimi, co to jeszcze nie były w Irlandii ;)))
OdpowiedzUsuńMargot, w takim razie za rok na św. Patryka foremki będą jak znalazł! ;) Ale myślę, że na pierwszy dzień wiosny też mogłyby być jak najbardziej na miejscu :)
No poważnie są śliczne:) Jestem też pod wrażeniem zdjęć... Uwielbiam zieloną herbatę, z przyjemnością pochrupałabym sobie te Twoje koniczynki pod herbatkę zieloną;), którą uwielbiam- w każdej postaci!
OdpowiedzUsuńObłędne te twoje koniczynki!:D
OdpowiedzUsuńI powiem Ci,że wczoraj w mojej angielskiej szkole tez obchodzilismy święto Patryka:)
wyglądają apetycznie
OdpowiedzUsuńKomarko ,nie mówię ,,nie " i może na pierwszy dzień wiosny je zrobię
OdpowiedzUsuńTwoje sa takie śliczne
Zachwycasz mnie już samymi zdjęciami, a potrawach to już nawet nie wspomnę - wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńco to ya rodyaj herbaty? Ja użyłam zwykłej liściastej. Sproszkowalam ją palcami ;) Wyszły mało zielone. Takie łaciate. Ale nawet nie orsze. Zrobiłam połowę tak jak w Twoim przepisie a drugą turę zamiast obtoczyć w cukrze polałam rozpuszczoną w kąpieli wodnej milką z drobinkami truskawek. Jutro dam mojej przyjaciółce z okazji urodzin. Ciasteczka nazwałam: komarki herbaciane i wycięłam je foremkami w kształcie motyli.
OdpowiedzUsuńJusko, to specjalna japońska herbata zwana 'matcha'. Trudno ją uzyskać w domu, bo robiona jest ze specjalnych liści herbacianych, rosnących w cieniu i później suszonych i proszkowanych. Dlatego jej kolor jest soczyście zielony, a w smaku jest słodsza od zwykłej zielonej. Musisz poszukać matcha w Kuchniach Świata albo w marketach na półkach z żywnością azjatycką.
OdpowiedzUsuńAle i tak Twoje ciasteczka na pewno były bardzo ładne z czekoladową dekoracją. A nazwa urocza ;) Pozdrawiam :)
Właśnie Przyjaciółka po tylu latach wspomiała o tych ciasteczkach. Dodałam na bloga dzisiaj przepis na inne herbaciane http://kizikuki.blogspot.com/2016/01/herbaciane-herbatniki.html a Ona zapytała czy to te, które dałam Jej na urodziny kilka lat temu. Jakie miłe wspomnienie!
Usuń*dodam, że jestem Juską 93 :D
OdpowiedzUsuń