Naprawdę nie pamiętam co ugotowałam/upiekłam po raz pierwszy w życiu, ale prawdopodobnie to omlet "grzybek" był tą pierwszą potrawą, którą potrafiłam przyrządzić samodzielnie. Do dziś robiąc omleta, powtarzam sobie w myśli przepis, którego uczyły mnie babcia z mamą - "weź dwa jajka, ubij je widelcem w miseczce, dodaj szczyptę soli i 2 łyżki mąki, dolej trochę mleka i rozetrzyj dokładnie wszystkie grudki. Wlej ciasto na rozgrzaną patelnię z roztopionym masłem i smaż na małym ogniu". Najfajniejszy moment był wtedy, kiedy ciasto na patelni zamieniało się w "grzybka" - po odwróceniu jego brzegi podnosiły się do góry, tworząc coś na kształt grzybowego kapelusza :) Przemawiało to bardzo do mojej dziecięcej wyobraźni i stąd omlet nazywany był (i jest do dziś ;)) w moim domu "grzybkiem" :)
To jedna z tych uniwersalnych potraw, które można jeść na wiele sposobów i o różnych porach dnia. U mnie "grzybek" jest zawsze na słodko - z dżemem lub z cukrem pudrem. Sprawdza się świetnie na śniadanie, drugie śniadanie a nawet na tzw. "obiad w biegu" :) Kiedy mam trochę więcej czasu robię omlety z jabłkiem lub bananem, ubijając do ciasta pianę z białek, dzięki czemu jest ono bardziej puszyste i ten właśnie przepis podaję niżej.
Omlet biszkoptowy z jabłkiem/bananem:
(porcja na 2 omlety)
2-3 jajka,
około pół szklanki mąki,
1/3 szklanki mleka,
2 łyżki cukru,
szczypta soli,
trochę soku z cytryny,
2 jabłka lub banan
Mleko wymieszać z 1-2 żółtkami i 1 całym jajkiem. Mąkę ze szczyptą soli i cukrem wymieszać i wlać do niej mleko z jajkami. Zmiksować i odstawić na ok. 20 minut. Jabłka obrać i pokroić w cienkie krążki i tak samo z bananem jeżeli robimy omleta z bananem - skropić sokiem z cytryny. Pozostałe białko ubić na sztywną pianę. Delikatnie wymieszać z ciastem.
Na patelni rozgrzać łyżkę masła, wlać połowę ciasta i ułożyć na nim krążki jabłka lub banana. Smażyć powoli z obu stron na złoty kolor. Podawać z cukrem pudrem lub dżemem.
Jeju jak on slicznie wyglada, az slinka cieknie :) Takie sniadanko to jest dopiero sniadanko! :) A nie moje platki z jogurtem :(
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :)
"Grzybek" - u mnie w domu tylko tak nazywaliśmy omlet :) Mój mąż do dziś nie może zrozumieć dlaczego - dam mu do przeczytania Twoje wyjaśnienia, Komarko :)
OdpowiedzUsuńPiekny!
OdpowiedzUsuńNo proszę! A ja myślałam, że z tym "grzybkiem" to pomysł tylko mojej rodzinie :)) A ci faceci to bez wyobraźni zupełnie ;)
OdpowiedzUsuńMajano - płatki z jogurtem nie są złe. Śmiem twierdzić, że nawet chyba zdrowsze niż omlet ;)
Dorotus - Twój omlet też był cudny :)
No, nie wierzę! Haha! Ja byłam z kolei przekonana, że "grzybek" to specjalność mojej babci. :-) Smażyła go po stokroć dla mnie,gdy byłam dzieckiem; potem dla mojego synka. Teraz, gdy babci zabrakło - sama go swojemu dziecku przygotowuję. Grzybek jest nieśmiertelny. ;-)
OdpowiedzUsuńIdentyczny omlet robiła mi w dzieciństwie moja mam. I tak samo tłumaczyła po kolei co i jak należy zrobić. I zawsze jedliśmy go z dzemem :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny :)
OdpowiedzUsuńW takim razie omleta "grzybka" można zaliczyć do potraw sentymentalnych :)
OdpowiedzUsuńPamiętam taki wątek z Galerii Potraw - "Zabawne i nostalgiczne przedmioty w naszej kuchni", gdzie okazało się, że połowa forumowiczów miała w dzieciństwie takie same kubeczki i sztućce :)) Polecam - http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,56487235,56575096,0,2.html?v=2
Komarko, chętnie zjadłabym u Ciebie sniadanie. Mniam!
OdpowiedzUsuńa u mnie sie tak nie jadało
OdpowiedzUsuńbabcia tego nie robiła
a tata krzyczał jak się robiło coś z mąki bo tuczy
A u mnie w domku Grzybek robi się prawie tak samo- z tą różnicą, że nie smażymy klasycznego omleta, bardziej przypomina to mocno ściętą, i nie wymieszaną jajecznice:P
OdpowiedzUsuńWlasnie sprobowalam Twojego przepisu.Juz dawno szukalam przepisu na "grzybka".Musze przyznac,ze wyszedl przepyszny:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za prosty a taki dobry przepis :))
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukałam czegoś na szybki obiad i znalazłam Twój przepis na "grzybka" :) Jest rewelacyjny :)
Zabieram się do jedzenia ;D
Wlasnie zrobilam wedlug przepisu i i juz jem . SUPER !! ( zrobilam w wersji z bananem ) ... no polecam przepis ! warto !
OdpowiedzUsuńsuper .....wyszedł mi teraz :)pychotka.....
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że wychodzi i smakuje :) Mój absolutny hit z dzieciństwa ;)
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć, że moje życie ostatnio stało się piękniejsze. A to dlatego, że odkryłam w sobie pasję do gotowanie i pieczenia, której - mieszkając z rodziną - nie mogłam realizować. Niedawno zamieszkałam z chłopakiem i raczę go różnymi pysznościami. A 2 dni temu powiedział: "Oo, jak byś zrobiła mi grzybka, to byłoby to takie... ukoronowanie..." Jemu mama w dzieciństwie robiła grzybki, ja czegoś takiego nie znałam w ogóle. Porównaliśmy przepisy na kilku blogach i na ich podstawie oraz na podstawie zdjęć, chłopak wskazał, że Twój grzybek chyba najbardziej przypomina to, co on jadł w dzieciństwie. Dziś zaserwowałam mu grzybka na śniadanie, bez owoców w środku, posmarowanego z wierzchu serkiem waniliowym a na to pokrojone truskawki. Był tak zachwycony! Mówił, że smakuje zupełnie inaczej niż u mamy, tysiąc razy lepiej, bardziej jak gofr niż naleśnik i jest przepyszny!!! Za to chciałabym Ci podziękować. Dzięki Takim blogom jak Twój, ja mogę uszczęśliwiać najbliższe mi osoby, a tym samym i siebie. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńTeż zawsze myślałem że nazwa grzybek to jakiś zapomniany staropolski przepis a nazwa wymyślona przez moją mamę. Dzięki internetowi widzę że ten 1-2% Polaków/ek go zna.
OdpowiedzUsuńZe słodkich wersji polecam z cynamonem i owocami, ale wg mnie najlepsze są 'na słono' z kawałkami podsmażonej wędlinki/bekonu ( drobno posiekane dodajemy ostrożnie tak by piana nie opadła ) i serem żółtym (kładziemy szybko od razu po grzybka odwróceniu na patelni)
Pozdrawiam
Przemysław